Przed sądem w Hamburgu rozpoczął się proces 93-letniego Bruno Deya, który w czasie II wojny światowej był strażnikiem w nazistowskim obozie Stutthof. Mężczyzna jest oskarżony o współudział w zabójstwie 5230 więźniów w latach 1944-1945. Były SS-man przyznał, że służył w obozie i wiedział, co się w nim dzieje. Zaprzeczył natomiast, by sam przyczynił się do śmierci ludzi.
Obrońca Bruno Deya przyznaje, że jego klient wiedział, iż w obozie nie są przetrzymywani kryminaliści, ale ludzie prześladowani ze względów religijnych i rasowych. Miał im współczuć. Twierdzi, że jego klient nie miał możliwości ich uwolnić. Prawnik dodał, że Dey nie zgłosił się na ochotnika do hitlerowskiej armii, ale został do niej wcielony w wieku 17 lat. Do służby na terenie obozu został wysłany, gdy miał lat 21.
Bruno Dey pojawił się w sądzie na wózku inwalidzkim, w kapeluszu, ciemnych okularach, a swoją twarzy ukrywał przed kamerami czerwoną teczką.