Centralne Biuro Antykorupcyjne miało podsłuchiwać koreańską firmę Hyundai w związku z przetargiem na tramwaje w Warszawie. Choć prokuratura podejrzewała, że w ramach zakupu mogło dojść do wręczenia łapówki lub jej obiecania, do tej pory nikt nie został zatrzymany i nie usłyszał w tej sprawie zarzutów — pisze "Gazeta Wyborcza".
Chodzi o przetarg, który toczył się w latach 2017-2019 na dostawę 123 tramwajów o wartości 1,8 mld zł. To schyłkowy okres prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz i początki rządów Rafała Trzaskowskiego nad stolicą. O zlecenie poza Hyundaiem biła się także czeska Skoda, szwajcarski Stadler oraz polska PESA.
"Gdy ze względu na najniższą ofertę w lutym 2019 r. wygrali Koreańczycy, a nie bydgoska PESA (znacjonalizowana rok wcześniej przez rząd PiS), rozpętała się polityczna burza" — przypomina "Gazeta Wyborcza".