Oficer policjant przez trzy lata przekazywał niejawne informacje znajomemu detektywowi. Na jego prośbę zaglądał do baz danych ustalając adresy, rodzinne powiązania, sprawy karne i wykroczeniowe, a nawet dane na temat majątku. Dziś obydwaj zasiądą na ławie oskarżonych.
Policjant Artur S. był zastępcą komendanta jednego z wrocławskich komisariatów. Jego kolega Jacek S., policyjny emeryty, pracował jako prywatny detektyw. Choć prokuratura twierdzi dziś, że nielegalnie, bo nie miał licencji. Od 2014 do 2017 roku detektyw prosił kolegę o różne informacje z baz danych, do których policjanci mają dostęp, a cywile nie.
Chodzi o Krajowy System Informacji Policyjnej (KSIP), ewidencję ludności PESEL i Centralną Ewidencję Pojazdów i Kierowców.