Wracamy do opowieści, którą opowiedziała Romana, córka Michaliny Starzyk, przed wojną nauczycielki w szkole w podwąbrzeskim Myśliwcu.
… Minęło lato. I znów trzeba było pracować w zimnie i śniegu. W naszym baraku wisiał termometr. Władze sowieckie zabraniały pracy przy temperaturze poniżej 25 stopni - opowiada Romana Starzyk. - Ale kiedy temperatura spadała poniżej, dziwnym trafem termometr znikał i trzeba było iść do lasu.
W czerwcu 1941 r. został podpisany układ między generałem Sikorskim a Majskim, na mocy którego Polacy mogli opuszczać miejsca zsyłki i jechać na południe, tam gdzie powstawało wojsko polskie.
Po wielu trudach dotarliśmy do Uzbekistanu, skierowano nas do kołchozu w górach, o nazwie Malaj Balaj.