Dowódca amerykańskich sił morskich w Europie poinformował o przygotowanym zwiększeniu liczby jednostek pływających na „europejskich” morzach, co ma być odpowiedzią na dużą aktywność rosyjskich okrętów i lotnictwa morskiego na Atlantyku, Morzu Czarnym, Morzu Śródziemnymi i Morzu Bałtyckim. Jak na razie za tymi deklaracjami nie poszły jednak konkretne decyzje.
Zgodnie z półoficjalnymi zapowiedziami admirała Jamesa Foggo z początku października, zwiększenie liczby amerykańskich okrętów w Europie ma pomóc w szkoleniu i podniesieniu poziomu przygotowania do reagowania kryzysowego. Może to oznaczać, że na „europejskich” morzach pojawi się przede wszystkim więcej niszczycieli rakietowych typu Arleigh Burke, tym bardziej że są one już obecnie najważniejszym elementem europejskiej tarczy antyrakietowej.
W skład europejskich sił morskich (Naval Forces Europe) wchodzą obecnie cztery takie jednostki na stałe plus dwa okręty transportowe i jeden okręt dowodzenia. Amerykanie w Europie otrzymują również okresowe wsparcie – w tym nawet przez grupę lotniskowcową – z tym, że najczęściej chodzi wtedy o wzmocnienie sił koalicyjnych działających na Bliskim Wschodzie.