Na lotnisku w Incheon pod Seulem wylądował samolot z południowokoreańskimi pracownikami, aresztowanymi niedawno w Stanach Zjednoczonych. Ich zatrzymanie w fabryce Hyundaia w sercu amerykańskiego stanu Georgia wstrząsnęło relacjami tych krajów.
Po pracowników poleciał minister spraw zagranicznych Korei. Budowali oni kompleks przemysłowy w samym sercu amerykańskiego stanu Georgia. Kompleks jest wielki, częściowo już zbudowany, ma zagranicznego inwestora i zatrudnia ponad tysiąc osób. Należy do południowokoreańskich narodowych czempionów biznesowych. Czyli do Hyundaia oraz LG. Obie firmy to światowa czołówka inwestorów zagranicznych. Swoje zakłady na wyścigi budują za Oceanem, ale potentatem już wcześniej byli w Europie, w tym w Polsce. W Ameryce stawiają na motoryzację, a w kompleks przemysłowy w Georgii włożyli rekordowe 9 miliardów dolarów. Skąd ta gwałtowna miłość do Stanów? Chodzi o chaotyczną politykę handlową i skokowo rosnące cła na towary importowane do USA. Przez to bardziej opłaca się zbudować w Ameryce fabrykę od podstaw niż wozić gotowe auta z Korei Południowej płacąc za nie podatki tak wysokie, że trudno później towar sprzedać z zyskiem. I dlatego Koreańczycy postawili na amerykańskie inwestycję, przy okazji stawiając na siebie. Zakład pod Savannah budują sprowadzając specjalistów z kraju.