Żołnierz elitarnej jednostki SAS, wcześniej służący w Afganistanie i Iraku, ratował zakładników uwięzionych w hotelu w Nairobi, który został zaatakowany przez terrorystów z organizacji Al-Shabab. Komandos samotnie wbiegał do budynków, by wyciągać z nich ludzi. Przewodził siłom kenijskim, próbującym zlikwidować islamskich bojowników - informują brytyjskie media.
Żołnierz jest członkiem brytyjskiego zespołu szkolącego oddziały kenijskie. Na miejscu zdarzenia był jedynym zachodnim przedstawicielem sił bezpieczeństwa. - Ten facet przybył szybko, myślę, że był tam jednym z pierwszych - powiedział w rozmowie z "The Independent" świadek zdarzenia. - Miał maskę, ale było oczywiste, że jest biały - dodał.
Według świadków komandos po przybyciu na miejsce rozmawiał z policją i wojskiem, którzy słuchali jego poleceń. Wspólnie sprawdzali też plany budynku. - Ten człowiek wyniósł jednego z rannych, a potem wrócił do środka i zrobił to ponownie. Było dużo zamieszania, wielu ludzi biegało, ale wyróżniał się, ponieważ był obcokrajowcem. Był bardzo odważny - powiedziała jedna z kobiet, która widziała akcję ratunkową.