- Moim zdaniem bezczynność Komendy Głównej Armii Krajowej wobec ludobójstwa Polaków na Wołyniu trzeba kreślić mianem hańby. Wychodzę z założenia, że obowiązkiem wojska jest obrona obywateli. Koncepcja Armii Krajowej, że w ramach Akcji "Burza" i współpracy z Sowietami przeciwko Niemcom, uda się uratować dla Polski Wołyń, była nierealna. To była mrzonka. Natomiast realnym celem była pomoc tym nieszczęsnym ludziom mordowanym przez banderowców. To leżało w możliwościach Armii Krajowej - mówi z rozmowie z Interią publicysta historyczny Piotr Zychowicz, autor głośnej książki "Wołyń zdradzony. Jak dowództw AK porzuciło Polaków na pastwę UPA".
Artur Wróblewski, Interia: Już same rzezie dokonywane przez banderowców i podpuszczonych przez nich ukraińskich chłopów na Wołyniu były dla Polaków wystarczająca tragedią. Tymczasem kolejną był fakt, że pomocy musieli szukać od dwóch śmiertelnych wrogów Polski: Niemców i Sowietów. Zacznijmy od Niemców, bo to pod ich władaniem w czasie banderowskiego ludobójstwa znajdował się Wołyń. W książce przypomniana jest scena z filmu "Wołyń", gdzie uciekająca przed chcącymi ją zamordować ukraińskimi chłopami bohaterka, wbiega w oddział maszerujących niemieckich żołnierzy, którzy tutaj "robią" prawie za oenzetowskie Błękitne Hełmy. Czy rzeczywiście miały miejsce takie sytuacje czy ta scena może jednak jest odrobinę przesadzona?
Piotr Zychowicz:Oczywiście, że takie sytuacje miały miejsce i są opisane w wielu źródłach, zarówno we wspomnieniach i relacjach ocalałych z ludobójstwa na Wołyniu, jak i w dokumentach Polskiego Państwa Podziemnego. Powiem tak: tonący brzytwy się chwyta. W sytuacji, gdy ukraińscy nacjonaliści wspomagani przez uzbrojonych w kosy i widły ukraińskich chłopów, całkowicie bezkarnie wyrzynali polskie wioski, bez żadnej reakcji Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej, to siłą rzeczy doprowadzeni do rozpaczy Polacy, którzy chcieli żyć, musieli szukać pomocy gdzieś indziej. Znajdowali ją u wrogów. W częściach Wołynia, gdzie działały silne oddziały partyzantki sowieckiej, Polacy szukali obrońców i sprzymierzeńców w Sowietach. W innych częściach Wołynia Polacy pomocy szukali u Niemców. Nie robili tego jednak z miłości do Hitlera czy Stalina. Po prostu chcieli przeżyć. Nie można więc mieć o to do nich pretensji.