To zbrodnia doskonała. Ofiara - demokracja - do końca nie wie, że umiera. Właśnie to jest sztuką, którą do perfekcji opanowali dyktatorzy XXI wieku. Przedstawię ABC ich działania – pisze Jakub Bierzyński, doradca Roberta Biedronia.
W ciągu ostatnich 30 lat, które minęły od upadku komunizmu w Europie Wschodniej, na świecie podwoiła się liczba krajów rządzonych w demokratyczny sposób.
Mimo to wciąż zdarzają się przypadki odwrotne. W książce "Tak umierają demokracje" profesorowie Harvardu Steven Levitsky i Daniel Ziblatt poddali wnikliwej analizie wszystkie antydemokratyczne transformacje w powojennej historii. Szukali ich wspólnego wzoru, powszechnego schematu i przebiegu procesu ustanawiania dyktatur.
Pierwszy najważniejszy wniosek jest taki, że po okresie Zimnej Wojny praktycznie zniknęły wojskowe zamachy stanu - popularne w świecie podzielonym pomiędzy zwalczające się mocarstwa. Krwawe zamachy położyły kres demokracjom w 75 proc. przypadków czasów zimnej wojny. Dziś stanowią wyjątek (Egipt 2013, Tajlandia 2014). Nie znaczy to, że demokracja jest bezpieczna. Autorzy przeanalizowali proces jej demontażu w 11 krajach. We wszystkich przypadkach dzieje się to według powtarzalnego wzoru - nowoczesne dyktatury swój początek biorą w legalnych, niekwestionowanych, demokratycznych wyborach powszechnych.