Mariusz Błaszczak w trakcie jednego ze spotkań z mieszkańcami w miejscowości przy granicy z Białorusią wdał się w utarczkę słowną. Uczestnik spotkania skarżył się na zachowanie żołnierzy. Były minister obrony narodowej wielokrotnie przerywał rozmówcy i powiedział nawet, że uchodźców umieściłby "w miasteczku Wilanów i w Jagodnie".
Były minister obrony narodowej, a obecnie przewodniczący klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak starł się słownie z jedną z osób biorącą udział w spotkaniu otwartym z politykami PiS w Lipsku (woj. podlaskie). Mężczyzna, który zadawał Błaszczakowi pytania, skarżył się na zachowanie żołnierzy przy granicy z Białorusią, którego mieli doświadczyć on i jego żona.
Błaszczak o żołnierzach i uchodźcach
- To była tragedia. Nie ze względu na uchodźców, tylko ze względu na to wojsko - zaczął mówić.
- Poważnie pan mówi? To Wojsko Polskie się panu nie podoba? - przerwał mu Błaszczak.