12 września 1943 r. na skrawku ziemi na Campo Imperatore we włoskiej Abruzji ląduje grupa niemieckich szybowców desantowych. Tamtejszy hotel znajdujący się na wysokości 2 tys. m "gości" niezwykłą osobistość – Benito Mussoliniego. Duce, jeszcze niedawno, przywódca, który niepodzielnie rządził Włochami, teraz obalony, zrezygnowany i schorowany tkwił jako więzień w swoistej twierdzy, która wydawała się nie do zdobycia. Hitler jednak miał dla swojego sojusznika do odegrania jedną rolę, o której Mussolini jeszcze nie miał pojęcia.
W brawurowej Operacji "Eiche" ("Dąb") udział wzięło trzech głównych aktorów: generał Kurt Student, major Otto-Harald Mors i Otto Skorzeny. Pierwszy koordynuje akcje, drugi opracowuje i ją realizuje, a trzeci wykorzystuje sukces poprzedników i zostaje bohaterem. Jak mogło do tego dojść?
Czarne chmury nad Mussolinim
Cofnijmy się do wiosny 1943 r. Był to dla Włochów szczególnie ciężki czas. Widmo wojennej klęski zagląda w oczy włoskim faszystom. Krytycy Duce podzielili się na dwa obozy. Jedna frakcja uważała, że trzeba się pozbyć Mussoliniego, by uratować faszyzm. Druga frakcja chciała zaś go przekonać, by sam dokonał zmian i doprowadził do najszybszego zakończenia wojny. Tymczasem Duce miał inne plany. Chciał dalej prowadzić wojnę.