Sąd Najwyższy podjął decyzję o zablokowaniu dostępu do platformy X od soboty 31 sierpnia. To skutek odmowy wykonania polecenia sądowego, zgodnie z którym Elon Musk miał zdjąć z serwisu konta szerzące dezinformację.
Awantura trwała od kwietnia, ma kilka kontekstów – w tym polityczny – i nic nie jest w niej czarno-białe. Na pierwszy rzut oka historia wydaje się banalnie prosta. Oto amerykański miliarder, ewangelista wolności słowa w internecie, otrzymuje od sędziego z Brazylii nakaz prowadzenia skuteczniejszej moderacji na należącej do niego platformie. Byłoby to jednak sprzeczne z filozofią bogacza, który przy okazji nie chce też płacić kar nakładanych na inne jego biznesy.
Po drugiej stronie sporu, na jego nieszczęście, stoi inny heros, tyle że działający w obronie praworządności. Alexandre de Moraes z Sądu Najwyższego to człowiek daleko wykraczający poza salę sądową. Walka przyjmuje więc charakter ambicjonalny, a legislacja pozwala Moraesowi na wiele, nawet jeśli część decyzji musi sobie wyinterpretować. Wymiar sprawiedliwości straszy więc miliardera, a ten uważa, że stoi ponad prawem. Wreszcie sędziemu kończy się cierpliwość i wyciąga wtyczkę.