Bandy buddystów dokonują pogromów muzułmanów na Sri Lance. Władze wiążą wzrost napięcia z wielkanocnymi zamachami na kościoły przeprowadzonymi przez ISIS. Oprócz zamordowania 253 ludzi islamiści osiągnęli jeszcze jeden cel – zasiali chaos.
Rozwścieczone tłumy zaatakowały muzułmanów mieszkających w kilkudziesięciu miejscowościach, głównie w zachodniej części Sri Lanki. Do największych pogromów doszło 12 i 13 maja, gdy uzbrojeni w szable, kamienie i butelki z benzyną napastnicy bili, kaleczyli, a czasem mordowali sąsiadów w 24 miejscowościach. Są setki rannych. Władze temu zaprzeczają, ale nieoficjalnie mówi się też o kilku zabitych. Spłonęło wiele samochodów, domów, sklepów i meczetów.
Władze Sri Lanki uważają, że winni obecnej fali przemocy są buddyjscy ekstremiści, którzy wyprowadzają na ulice rozsierdzone tłumy pomimo formalnie obowiązującego stanu wyjątkowego. Sąsiedzi atakują sąsiadów nawet w miasteczkach, w których wcześniej nie było mowy o waśniach religijnych.