Po wypowiedzi wicepremiera, szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza, że ma spakowany plecak ewakuacyjny, ministra słownie zaatakowała opozycja. „Ewakuacja to ostatnie, o czym powinien myśleć odpowiedzialny minister” – skomentował Mariusz Błaszczak. MON wezwało, by nie wyrywać słów Kosiniaka-Kamysza z kontekstu.
Kosiniak-Kamysz, pytany w czwartek przez Radio Zet, czy Polska powinna kopać rowy i stawiać umoicnienia na granicy z Białorusią i Rosją, odpowiedział: „Przygotowujemy cały plan”. Dodał, że „całościowe działanie wzmacniające” już trwa. „Naprawiamy zaporę na granicy polsko-białoruskiej, wzmacniamy ją, cały czas jest zgrupowanie wojskowe na Podlasiu” – powiedział minister. Przypominał, że tegoroczne wydatki na Wojskowe Zgrupowanie Zadaniowe Podlasie są najwyższe z dotychczasowych.
Na pytanie, czy ma w domu plecak ewakuacyjny, odparł że przygotował go sobie, gdy z grupą parlamentarzystów jechał do Ukrainy z pomocą kilka dni po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji, „i on do dzisiaj jest spakowany”. „Posiadanie takiego plecaka bezpieczeństwa jest dobre również na wypadek klęski żywiołowej, nagłego zdarzenia” – dodał. Porównał przygotowanie plecaka ewakuacyjnego do wyprawki przygotowywanej przed narodzinami dziecka. Zwrócił uwagę na rozpoczęty w tym tygodniu projekt „Edukacja z wojskiem” – w ramach którego uczniowie dowiadują się, jak się zachować w sytuacjach kryzysowych, np. jak rozpoznać alarm i gdzie się zbierać do ewakuacji. Podkreślił, że gdy się mówi o zagrożeniach, „nie chodzi o to, żeby dzisiaj kogoś straszyć”.