Chiny w coraz większym stopniu stają się problemem dla wspólnoty transatlantyckiej, ale w sensie wojskowym Amerykanie w Europie reagują przede wszystkim na agresję Rosji. Dla powodzenia operacji obronnej na wschodniej flance kluczowa jest „platforma startowa” sojuszu, jaką są Niemcy – mówi gen. broni rezerwy Frederick Ben Hodges, były dowódca sił lądowych USA w Europie.
MAREK ŚWIERCZYŃSKI: – CEPA Forum to kolejna międzynarodowa, transatlantycka konferencja, na której bardzo czuć, że dla Amerykanów głównym problemem stają się Chiny. Dla NATO też?
BEN HODGES: – Oczywiście, że tak, na wiele sposobów. Najbardziej znanym są ich inwestycje w infrastrukturę na świecie w ramach inicjatywy Pasa i Szlaku. Chińczycy inwestują i oferują innym krajom mnóstwo pieniędzy, a w efekcie np. zdołali uzyskać pakiety kontrolne kilku największych europejskich portów. To niepokojące, gdyż Chińczycy wykorzystują to jako narzędzie wpływania na inne kraje. Nie chciałbym brzmieć zbyt alarmistycznie, ale według mnie to może stać się wyzwaniem na wypadek kryzysu, kiedy chińskie firmy będą w stanie kontrolować europejskie porty.