Wojna Rosji z Ukrainą to tektoniczny wstrząs dla Europy porównywalny z wrześniem 1939 roku. To on pchnął nas w kierunku akcesji do NATO - mówi dla Magazynu WP Carl Bildt, były premier i były szef dyplomacji Szwecji. W ciągu kilku dni jego kraj ma zadeklarować, czy chce podążyć śladem fińskiego sąsiada i zgłosić chęć dołączenia do NATO.
"Egzystencjalna konieczność" – tak w eseju dla Project Syndicate nazwał pan złożenie przez Szwecję wniosku o wejście do NATO. W takim ujęciu akcesja przestaje być jedną z opcji leżących na szwedzkim stole. Szwecja już nie może, Szwecja musi?
Jest to imperatyw ze względu na sytuację, w której się znaleźliśmy. Może pan oczekiwać, że w ciągu najbliższych kilku dni rząd szwedzki (fiński uczynił to 11 maja – red.), po zakończeniu wewnątrzkrajowych procesów politycznych, złoży oficjalne oświadczenie, a potem rozpocznie się proces akcesyjny. To oczywiście ważny krok dla obu państw – Finlandii i Szwecji – ale także dla bezpieczeństwa bałtyckiego, dla bezpieczeństwa północnej Europy i – tak uważam – dla całej Europy.
A dla szwedzkiego społeczeństwa? Musiało dojść do krwawej wojny, żeby zmienić zdanie całego narodu.