Zabójstwo arcyksięcia Franciszka Ferdynanda w 1914 r. sprowadziło na Europę koszmar wojny – największej i najkrwawszej od czasów napoleońskich. Polakom stworzyło jednak okoliczności, na które z upragnieniem czekali. Mocarstwa zaborcze stanęły po dwóch stronach barykady, co dawało szanse na zburzenie starego porządku świata i przywrócenie Polski na mapy po 123 latach zaborów.
Mieszkali z dala od ojczyzny, ale mieli to samo pragnienie, co rodacy żyjący pod zaborami – doczekać odrodzenia niepodległej Polski. Wybuch I wojny światowej zmobilizował nie tylko Polaków mieszkających pod jurysdykcją państw zaborczych, lecz także wywołał niemałe poruszenie wśród tych przebywających na emigracji. I nie ograniczało się ono do symbolicznego wsparcia. Dowodem tego był tzw. Camp Kościuszko – obóz w Kanadzie, który przeszkolił tysiące Polaków do walki o odzyskanie niepodległości.
Wieść o wybuchu konfliktu zbrojnego wywołała na ziemiach polskich duże poruszenie. Wojskowi, z Józefem Piłsudskim na czele, zaczęli pospiesznie formować oddziały zbrojne i wysyłać je do walki z zaborcą. W podobny sposób postanowili zaangażować się Polacy na emigracji – choć w ich przypadku droga na front była nieco dłuższa.