Do tej pory żaden szef BBN nie był politycznym fighterem. Powołanie Sławomira Cenckiewicza, zajadłego wroga Donalda Tuska, wskazuje, że wbrew deklaracjom współpracy będzie to reduta konfrontacji. Uprawnienia dają prezydentowi szerokie pole do bitew i potyczek.
Przywykło się określać kompetencje głowy państwa w polskim systemie jako „władzę blokującą”. Takie też ma w zakresie bezpieczeństwa i obronności. Ale system daje prezydentowi wiele narzędzi „władzy aktywnej”, by pasywny czas pokoju wykorzystywał do przygotowania się do roli historycznej, ostatecznej i głównej: kierowania obroną państwa w czasie wojny. Robić to ma, wedle ustawy, „we współdziałaniu” z Radą Ministrów i „poprzez” ministra obrony narodowej.
Ale co zrobi, by to współdziałanie ukształtować i przygotować się do obrony, w znacznym stopniu zależy od indywidualnego podejścia konkretnej osoby na najwyższym urzędzie w kraju. Karol Nawrocki zapowiedział więc „aktywne zwierzchnictwo” nad siłami zbrojnymi, a w szerszym zakresie mówił też o „zagonieniu rządu do roboty”. To, kogo powołał do kierownictwa BBN, sugeruje kierunki tej aktywności, tego blokowania, tego gonienia – ale i wstrzymywania, gdyby MON i rząd chciały się wysforować poza „misję i wizję” nowego prezydenta.