Kilka dni temu w pałacu w Jabłonnie pod Warszawą zakończył się trzydniowy I Kongres Deputowanych Ludowych, nowopowołany zjazd rosyjskich polityków sprzeciwiających się dyktaturze Władimira Putina. Ilja Ponomariow, były poseł Dumy, który był organizatorem Kongresu, powiedział, że zjazd ma pomóc przejąć opozycji władzę po upadku Putina. A do tego upadku, jego zdaniem, można doprowadzić tylko siłą.
Ponomariow, który na stałe mieszka w Kijowie, opowiedział się za zbrojną walką Rosjan z Kremlem i promuje tę ideę na wszelkie możliwe sposoby. Wielu uważa go za prowokatora, on siebie — co najmniej za Lenina przygotowującego nową rosyjską rewolucję. Na kongresie jego były kolega z Dumy Giennadij Gudkow, były doradca Putina Andriej Iłłarionow i dwa tuziny mniej znanych delegatów uchwalili Akt Oporu, uznający walkę zbrojną za legalną metodę przejęcia władzy.
Najważniejszy jest hymn
Delegaci na I Zjazd Deputowanych Ludowych i dziennikarze palili papierosy na ganku przydrożnego hotelu pod Warszawą. Impreza rozpoczynała się następnego dnia rano w pałacu Polskiej Akademii Nauk, ale w międzyczasie inspirator Kongresu, Ilja Ponomariow, podzielił się z palaczami niepokojącym dylematem: jaką piosenkę wybrać na hymn przyszłej wolnej Rosji, który zostanie odegrany przed rozpoczęciem Kongresu.