Zjawisko tzw. plecaków w wojsku znane jest od dekad. Patologia awansów przez znajomości jest jednym z najtrudniejszych do wyplewienia chwastów w naszej armii. Czy w końcu zobaczymy jakieś zmiany? Generał Kukuła osobiście interweniował w sprawie żołnierki chwalącej się „plecami”.
Żołnierka chwali się plecami. Córce pułkownika wolno więcej?
O patologii tzw. plecaków w wojsku słyszymy już od dziesięcioleci. Posiadanie męża, ojca, wujka czy dziadka wojskowego ułatwia karierę, zwiększa szanse na dostanie się na kursy i szkolenia i przyspiesza kolejne awanse. Takim osobom bardzo często łatwiej znaleźć ciepłe posadki w różnych wojskowych instytutach, gdzie służba oceniana jest jako najłatwiejsza i pozbawiona m.in. długich wyjazdów na poligony.
Mówimy więc o problemie, który już niejako wpisał się w geny Wojska Polskiego. Rzadko jednak mamy do czynienia z sytuacją, aby osoby posiadające plecy w postaci członków rodziny, chwaliły się tym publicznie. Digitalizacja życia prywatnego doprowadziła jednak do rozpowszechnienia takiego zjawiska. Swoimi kontaktami przy pomocy aplikacji Snapchat pochwalić postanowiła się w ostatnich dniach młoda żołnierka. Jeden z jej znajomych postanowił zapisać i przesłać jej relacje administratorom dobrze znanej w wojskowym środowisku „Bechatki”.