— Przyprowadzali "niepokornego" żołnierza do dowódcy, zakładali mu dwie kamizelki kuloodporne. Następnie dowódca strzelał do niego z karabinu maszynowego. Jeśli kamizelki były w stanie go uchronić, to żył, jak nie, to umierał. Czasem zakładali też "niepokornym" hełm i celowali w niego — mówi Iwan (imię zmienione przez redakcję). Podobnie jak wielu Rosjan został podstępem zmuszony do podpisania kontraktu i rzucony na linię frontu. Po sześciu miesiącach uciekł z jednostki. W rozmowie z The Insider opowiada o powszechnym pijaństwie, niekompetencji dowódców, ogromnych stratach Rosji i o nastrojach wśród rosyjskich żołnierzy. — Dla tych wszystkich, którzy zastanawiają się, czy nie podpisać kontraktu, mam jedną wiadomość: weźcie broń i strzelcie sobie w łeb — mówi.
"Tydzień temu oglądałem anime w domu, potem wysłali mnie na linię frontu"
Pewnej nocy jesienią 2023 r. wyszedłem z domu do najbliższego sklepu. Nagle koło mnie zatrzymał się samochód patrolowy, kierowca poprosił o dokumenty. Nie miałem przy sobie paszportu, więc poszliśmy do wydziału. Zaczęli mnie sprawdzać, powiedzieli, że mam wezwanie, wręczyli mi jakiś dokument — nakaz mobilizacji lub coś w tym rodzaju.
— To wszystko — powiedzieli. — Za trzy dni pójdziesz na front. Czy mobilizacja się skończyła? Nie. Gdzie jest dekret odwołujący mobilizację? Ona trwa, tylko wybiórczo, jeśli zajdzie taka potrzeba. Jest wezwanie dla ciebie. Dlaczego nie przyszedłeś do wojskowego centrum poborowego? — zapytali.