- Wśród "nowych" członków SN wyraźnie wyczuwa się atmosferę oczekiwania. To jest czekanie na jakąś dyspozycję polityczną, na decyzję, którą ktoś gdzieś "na górze" podejmie. I to jest najbardziej porażające. I Prezes biernie czeka, aż ktoś, czyli polityk, powie jej, co ma robić - tak o sytuacji w Sądzie Najwyższym po miażdżących dla nowych izb orzeczeniach unijnego Trybunału Sprawiedliwości (TSUE) oraz Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPCz) mówi Onetowi jeden ze "starych" sędziów SN.
Ostatnie kilkanaście dni przyniosły trzy kluczowe orzeczenia najważniejszych trybunałów w Europie w sprawie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Najpierw 14 lipca unijny Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu wydał postanowienie, w którym zarządził zastosowanie wobec Izby Dyscyplinarnej środków tymczasowych, czyli zabezpieczeń. Izba miała powstrzymać się całkowicie od orzekania w sprawach dotyczących sędziów, także w kwestiach związanych z uchylaniem im immunitetów.