Pozimowy szczyt zachorowań na infekcje wirusowe zapewne właśnie się kończy. Lecz nawet jak pandemia zostanie odwołana, to wciąż powinniśmy się przed nimi chronić. Ale czy chcemy i umiemy?
Dla większości z nas covid-19 stał się zagrożeniem porównywalnym z grypą, a więc – zgodnie z dawnym, lekceważącym podejściem – wymaga minimalnych środków ostrożności (jeśli w ogóle). Stoi to w sprzeczności z tym, co opowiadają i zalecają lekarze. Ich relacje z dyżurów i opieki sprawowanej na oddziałach szpitali zakaźnych malują bowiem zupełnie inny obraz obu tych infekcji: znowu wróciły zaburzenia węchu i smaku, zapalenia płuc, niektórzy chorzy wymagają intensywnej terapii. W dodatku pojawiły się sygnały o niedoborach leków, które można podać w kuracjach przeciwko SARS-CoV-2. – U osób zaszczepionych obie infekcje nadal przechodzą łagodniej, co nie znaczy, że zawsze lekko – mówi specjalistka ds. zakażeń szpitalnych dr Agnieszka Sulikowska.