Nikodem Kozak, właściciel Cukierni Kozackiej z Kalisza Pomorskiego nie dekoruje już tortów i nie piecze drożdżówek. Furażerkę, szpatułkę i tylki musiał zamienić na spawarkę i wyjechać do Holandii, by nie popaść w długi. Działający od 44 lat lokal zamknął. - Czuję ogromny żal do państwa, że nie zrobiło nic, by moja rodzina nie musiała się rozdzielać - mówi w rozmowie z Gazeta.pl Patrycja Kozak.
Kalisz Pomorski to niewielkie miasteczko położone w woj. zachodniopomorskim, które możecie mijać w drodze nad morze. Od plaż dzieli je jednak spory dystans - ponad 100 km. Jeszcze do niedawna mieściła się tu Cukiernia Kozacka. Lokal, który wyrósł na wielopokoleniowej, rodzinnej tradycji, nie przetrwał ostatnich podwyżek cen. Pół wieku historii zakończył krótki wpis w mediach społecznościowych. "Z wielkim bólem serca informujemy, że zostaliśmy zmuszeni do zamknięcia naszej Cukierni. 28 października jesteśmy otwarci ostatni raz" - czytamy na profilu cukierni.
Kalisz Pomorski nie lotnisko. Pączek nie może kosztować 10 złotych
W rozmowie z Gazeta.pl byli już właściciele obiektu potwierdzają, że lokal jest nieczynny. Przyznają, że do decyzji o zamknięciu zmusił ich prosty rachunek zysków i strat. Energia, mąka, cukier i inne produkty zdrożały w tak dużym stopniu, że ceny trzeba by podnieść do poziomu tych widywanych na lotnisku. Drożdżówka, gdyby miała się zwrócić, kosztowałaby kilkanaście złotych. Niewiele tańszy byłby pączek.