„We współczesnych demokracjach lub autokracjach wyborczych nie fałszuje się wyborów przy urnach, lecz dużo wcześniej, psując demokratyczne instytucje, zawłaszczając media i upolityczniając wymiar sprawiedliwości” – mówi dr Marcin Walecki, ekspert ds. demokratyzacji
Na łamach tygodnika „Sieci” padła ostatnio sugestia, że zaproponowane m.in. przez Donalda Tuska zaangażowanie międzynarodowej misji obserwacyjnej OBWE i Rady Europy do obserwacji wyborów parlamentarnych w 2023 roku w Polsce będzie próbą wywołania „międzynarodowej afery” celem stworzenia podstaw do nieuznania wyniku wyborów, „gdyby nie były one odpowiednie”.
Krzysztof Janecki, autor tekstu „Kto chce sfałszować wybory” opublikowanego 10 października w „Sieciach” pisze tak:
„Od powrotu do polskiej polityki Donald Tusk mówi o ryzyku sfałszowania wyników wyborów. Zamiar ten przypisuje rządzącemu Prawu i Sprawiedliwości. Ale (…) to on proponuje rozwiązania niebezpieczne dla demokratycznych wyborów. Czy zamiar liczenia głosów po swojemu i zapowiedź nieuznania innego wyniku niż ten własny nie jest zamachem na wolne wybory? Czy powołanie oddziałów kontrolujących przebieg wyborów (…) nie skończy się powstaniem bojówek zastraszających wyborców idących do lokali, a nawet członków komisji wyborczych? (…) Czym jak nie zamachem na wolne wybory są zapowiedzi uruchomienia wszystkich możliwych organizacji międzynarodowych, w tym Komisji Europejskiej, Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, Rady Europy, Komisji Weneckiej, stowarzyszeń, fundacji, a nawet władz państw, jeśli wybory po raz trzeci z rzędu wygra PiS?”