- Nie znam państwa, gdzie bez żadnego przymusu zbudowano realne rezerwy - mówi Gazeta.pl pułkownik rezerwy Piotr Lewandowski. Eksperci aktualne pomysły władz na szkolenia wojskowe określają jako nowe opakowanie dla tego co już mamy. Bez poważnych zmian będzie to marnowanie czasu.
Obaj rozmówcy Gazeta.pl zastrzegają, że ostatecznych planów rządu na nowy program szkoleń wojskowych nie znają, ale ich zdaniem na podstawie tego co politycy już powiedzieli w mediach, obraz rysuje się wyraźny. - To ubranie w nowe szaty tego, co już mamy, czyli Dobrowolnej Zasadniczej Służby Wojskowej (DZSW) oraz programu trenuj z wojskiem i sprzedanie tego jako nowego programu - mówi Gazeta.pl anonimowo doświadczony żołnierz.
Płk Lewandowski, który po odejściu z czynnej służby pracuje jako instruktor i wykładowca w Centrum Szkolenia Wojsk Obrony Terytorialnej, ma podobne zdanie. - Można wnioskować, że po trochu dublujemy Dobrowolną Zasadniczą Służbę Wojskową. Tylko upośledzoną, bo tam jest jednak minimum miesiąc szkolenia i potem dodatkowo specjalistyczne, jak ktoś chce pójść na zawodowstwo - mówi.