Telewizja Republika winduje słupki popularności nie tylko dzięki zmianom w TVP, lecz również za sprawą śledztwa prokuratury w sprawie rzekomego zamykania ust jej pracownikom. W trwającym od miesięcy zamieszaniu, zwanym również skandalem, słychać takie słowa jak "przestępstwo", "reżim" czy "cenzura". Mnie najbardziej adekwatnym wydaje się "przebiegłość".
— Niech mi pan wytłumaczy, dlaczego pracownik "Wyborczej" jest wpuszczany, mimo że nie jest na liście, a my, Republika, nie jesteśmy? Co to ma być? Co to ma być? Kim pan jest w ogóle? Proszę się przedstawić? Co to ma być? — wykrzykuje przed kamerami w czerwcu br. były pracownik Telewizji Polskiej, który, podobnie jak wielu jego kolegów i koleżanek, schronienie po rewolucji TVP znajduje w Republice.