Masowe szkolenia wojskowe to pomysł sam w sobie znakomity. Jednak od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę polskie władze reagują na rozgrywające się wydarzenia w sposób raptowny i chaotyczny, a tym samym często nieprzemyślany. Przykładem takiej reakcji wydaje się zapowiadany program masowych szkoleń wojskowych. Na eliminację niektórych związanych z nim problemów nie jest za późno. Trzeba reagować!
W porównaniu z ociężałą decyzyjnie Europą z nami i tak nie jest źle. Przynajmniej reagujemy na zmieniającą się sytuację. Inna sprawa, że zwykle reagujemy raptownie i chaotycznie, co jest efektem wielodekadowych zapóźnień i braku spójnej strategii w dziedzinie bezpieczeństwa.
Problem, z którego wynikają wszystkie kolejne
Przykłady takich raptownych i chaotycznych reakcji można mnożyć.
Kiedy wzrosło zagrożenie za naszą wschodnią granicą, zaczęliśmy kupować masowo sprzęt wojskowy: nowoczesne czołgi, haubice, systemy rakietowe, myśliwce. To spóźniona, lecz dobra reakcja. Kłopot polega jednak na tym, że od lat nie zdołaliśmy rozwiązać problemu dramatycznych niedoborów amunicji do tego sprzętu. Jedno bez drugiego nie zadziała.