Przygotowywana przez półtora roku w największym sekrecie misja "Pajęczyna" ukraińskich służb specjalnych, która zadała Rosji bolesny wizerunkowy i strategiczny cios, zadziwiła ekspertów rozmachem. Jednak wojna toczy się dalej i to na wielu frontach. Donald Trump twierdzi, że Kijów "nie ma dobrych kart", ale analiza sytuacji byłego przedstawiciela Rumunii w Dowództwie NATO w Brukseli i byłego szefa Wielonarodowej Brygady w Europie Południowo-Wschodniej, generała Virgila Balaceanu, wskazuje na coś zgoła innego.
Misja "Pajęczyna" przeprowadzona 1 czerwca br. była przygotowywana w tajemnicy przez 18 miesięcy przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) i miała na celu uderzenie w pięć strategicznych baz lotniczych, powodując znaczne szkody we flocie bombowców dalekiego zasięgu Moskwy.
Najbardziej zaskoczyła analityków wojskowych i ekspertów wywiadu odległość, z jakiej Ukraińcy przeprowadzili ataki, ponieważ niektóre cele znajdowały się ponad 4500 km od granicy Rosji z Ukrainą, znacznie poza zasięgiem znanego zasięgu działania jakiejkolwiek ukraińskiej broni.