W piątek Rosjanie rozpoczęli operację zaczepną na kierunku charkowskim. Instytut Studiów nad Wojną prognozuje, że ofensywa ma ograniczony charakter i jest uderzeniem mylącym ze strony sił inwazyjnych. Jak donosi BBC żołnierze ukraińskich sił specjalnych (SSO) są wściekli, że będą musieli drugi raz odbijać te same miejscowości, które obecnie utracono.
Charków to miasto-symbol tej wojny. Wyszczególnia się dwie fazy walk o to miasto. Od 24 lutego do 14 maja 2022 roku trwała obrona miasta przed bezpośrednimi rosyjskimi atakami, a także początek wypierania rosyjskiego okupanta spod Charkowa. 6 września 2022 roku rozpoczęła się spektakularna ukraińska ofensywa charkowsko-izjumska, która wyrzuciła Rosjan aż za Kupiańsk. Do 10 maja 2024 linia frontu była, więc odbiciem poprzednich ukraińskich sukcesów na polu bitwy. Odepchnięcie Rosjan nie oznaczało wszelako, że Charków przestał być zagrożony rosyjskimi bombardowaniami. Miasto przez ten wspomniany okres było sukcesywnie atakowane i cierpieli na tym cywile. Jako reporter relacjonowałem w 2022 roku dla Defence24.pl sytuację w samym Charkowie oraz pod miastem. Charkowskie sukcesy na polu bitwy, wobec utraty Siewierodoniecka, Bachmutu i Awdijiwki, stały się ważnym elementem w narracji Kijowa. Jeżeli dodamy do tego rajdy rosyjskich ochotniczych legionów – Legionu Wolnej Rosji oraz Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego na Biełgorod okazuje się wówczas, że o ile na innych odcinkach frontu walki mogły przebiegać z różnym powodzeniem, to pod Charkowem na polu bitwy królowali Ukraińcy. Kwestią czasu było zatem to, że taki polityczny obsesjonat jak Władimir Putin weźmie ponownie na celownik Charków. Ponadto ataki na Biełgorod obnażyły słabość zabezpieczenia rosyjskiej granicy, a przeprowadzone w okresie wyborczym, politycznie wręcz ośmieszyły Putina. Nad Charkowem wisiało od początku widmo drugiej bitwy. Czy do niej dojdzie?