Zawsze to mówiłem i powiem również dzisiaj: w czasach PRL-u społeczeństwo polskie przeżyło dwa razy ogromną euforię, w obu przypadkach w październiku. Najpierw 20 października 1957 r., gdy Gerard Cieślik załatwił Związek Radziecki i potem 16 października 1978 r., kiedy Karol Wojtyła został papieżem – przekonuje profesor Jan Miodek, wybitny językoznawca i pochodzący z Górnego Śląska wielki kibic piłkarski.
JAN MIODEK (profesor, językoznawca): Ja też należę do tych ludzi. Ten mecz ciągle mocno we mnie tkwi, pamiętam wiele szczegółów i okoliczności. Przecież nie jestem w stanie teraz pobiec po ściągę, a jednak bez problemu wymienię skład Polaków z tamtego spotkania. Graliśmy systemem 1-3-2-5. W bramce Szymkowiak, w obronie Florenski, Korynt, Woźniak, w pomocy Gawlik, Zientara i w ataku od prawej: Jankowski, Brychczy, Kempny, Cieślik i Lentner. Naszym kapitanem był oczywiście Gerard Cieślik, a gości Igor Netto. W bramce mieli wielkiego Jaszyna, na środku ataku Simoniana, z dziesiątką grał lewy łącznik Strielcow, odpowiednik naszego Cieślika. Nasz as pierwszego gola strzelił nogą, drugiego głową. Rywale zdobyli potem kontaktową bramkę, ale już nie zdołali wyrównać. Wszystko pamiętam.