Niedawno minęło 10 lat od czasu wybuchu wojny domowej w Syrii. Konflikt, będący częścią tzw. Arabskiej Wiosny, rozpoczął się od cywilnych protestów przeciwko dyktaturze, ale szybko przekształcił się w krwawą wojnę. W szczególności wpłynęło na to wmieszanie się innych państw, których celem z całą pewnością nie było wprowadzanie demokracji. Późniejsze interwencje Rosji i Turcji pogłębiły umiędzynarodowienie tego konfliktu.
Dziś Syrię można podzielić na trzy części. Największa to tereny kontrolowane przez Baszara al-Asada dzięki wsparciu Rosji i w mniejszym stopniu Iranu oraz innych zagranicznych sojuszników, takich jak irackie oddziały szyickie. Obejmuje ona 10 spośród 13 stolic prowincjonalnych, w tym największe tj. Damaszek i Aleppo. Większość tego obszaru nie jest już objęta wojną od dawna i jego zasięg, pomijając tereny północno-zachodniej Syrii, niewiele się zmienił od jesieni 2018 r. Przełomowe znaczenie miała tu interwencja rosyjska we wrześniu 2015 r., gdy sytuacja Asada stała się krytyczna. Rebelianci, wśród których w tym czasie dominowali już dżihadyści, w tym związani z Al Kaidą oraz Państwo Islamskie, kontrolowali m.in. połowę Aleppo, przedmieścia Damaszku, peryferie Homs, część Daraa, Kuneitrę, a także Rakkę, Deir az-Zaur i znaczne obszary niemal wszystkich prowincji.