W wodzie, powietrzu, osadach i lodzie Antarktydy można znaleźć pochodzące z ubrań, sztuczne włókna. Krystalicznie czysty niegdyś kontynent staje się składowiskiem mikroplastiku - ostrzegają specjaliści.
Tuż przed rozpoczęciem międzynarodowych negocjacji w sprawie Global Plastics Treaty, naukowcy z University of Oxford oraz kilku innych uczelni przedstawili niepokojące dane odnośnie Antarktydy. Jak donoszą, w rejonie Morza Wedella, w powietrzu, morskiej wodzie, osadach i w lodzie wykryli syntetyczne włókna. Badacze dokonali tego odkrycia w trakcie ekspedycji do zatopionego statku Ernesta Shackletona - Endurance, który zatonął w 1915 roku, zmiażdżony przez lód.
We wszystkich próbkach wykryli ślady syntetycznych włókien poliestrowych, pochodzących z odzieży. Relatywnie dużo było ich w powietrzu, co oznacza, że mogą trafiać do płuc miejscowych ssaków i ptaków.