Profesor medycyny sądowej z Łodzi, który zdaniem podkomisji Antoniego Macierewicza potwierdził jej teorię o zamachu w Smoleńsku, został właśnie oskarżony o przekręty finansowe. Prokuratura zarzuciła Jarosławowi B. malwersacje podczas kierowania Zakładem Medycyny Sądowej w Łodzi. Przez cztery lata miał oszukiwać innych lekarzy. Sobie miał zawyżać wynagrodzenie za wydawane opinie, a wielu innym ekspertom zaniżać stawki. - Pokrzywdzonych działaniem prof. Jarosława B. jest ponad 100 ekspertów, którzy wydawali opinie zlecone łódzkiemu ZMS. Niestety, powołani przez nas biegli nie byli w stanie dokładnie wykazać, jaka jest kwota stwierdzonych nieprawidłowości - mówi w rozmowie z Onetem prokurator Daniel Prokopowicz, rzecznik prowadzącej śledztwo Prokuratury Okręgowej w Kielcach.
Środowisko medyków sądowych to wąska grupa zawodowa. Wszyscy wszystkich znają. Tym bardziej anonimowy nie jest prof. Jarosław B. z Łodzi, który przez lata kierował łódzkim Zakładem Medycyny Sądowej. Słynie z wydawania kontrowersyjnych opinii w sprawach, w których kłopoty mieli polscy policjanci. To on stwierdził, że Igor Stachowiak zmarł we wrocławskim komisariacie wskutek tzw. epizodu excited delirium, a nie uduszenia i tortur stosowanych przez policjantów, którzy skutego mężczyznę razili paralizatorem. Choć część medyków sądowych nazywa teorię o excited delirium wymysłem na miarę słynnej pomroczności jasnej, to prokuratura, a potem sąd nie podważyły teorii łódzkiego naukowca o tajemniczym epizodzie, który miałby zabić Igora Stachowiaka.