Wzmocnienie obrony na własną rękę nie jest już wyzwaniem, jest koniecznością tu i teraz. Perspektywa rozważana jako horror sci-fi stała się jednym ze scenariuszy. Nieprzypadkowo paryski szczyt organizuje jedyne unijne mocarstwo atomowe, które zaprasza do stołu drugi europejski kraj z bronią jądrową.
Odchodzący szef monachijskiej konferencji bezpieczeństwa Christof Heusgen popłakał się z emocji, gdy kończył ostatnie obrady. Kilka chwil wcześniej obwieszczał, że jedność wartości łącząca niegdyś Europę z Ameryką może już wcale nią nie być. Odnosił się do bezprzykładnego na tym forum werbalnego ataku amerykańskiego wiceprezydenta J.D. Vance’a na europejskie rządy i instytucje.
Podziękował tym, którzy zareagowali stanowczo i zgodnie w obronie tego, czego chronić nadal chce Europa, niezależnie od postawy Waszyngtonu. Monachium 2025 i dni poprzedzające przejdą do historii jako tektoniczny wstrząs, który może odsunąć od siebie kontynenty dotychczas może nie całkiem bliskie, ale blisko połączone.