Z armii odchodzi kilkanaście tysięcy żołnierzy. Od dawna szeregi wojska nie kurczyły się w tak zastraszającym tempie. Zapytaliśmy żołnierzy o przyczyny. Ich zdaniem system dowodzenia runął. — Dowodzą nami wszyscy — mówią. Dodają, że nie szanuje się ich służby, przerzuca z jednostki do jednostki, a 300 nadgodzin w roku, to właściwie norma.
Jednostka wojskowa na północy kraju. Plac apelowy. Wczesny poranek. Młody podporucznik prowadzi odprawę ze swoją kompanią. Podchodzi do niego kapitan ze sztabu, zaufany dowódcy jednostki. Zaczyna besztać podporucznika przy jego żołnierzach. — To nie był jego przełożony, nie miał prawa się wcinać — mówi świadek zdarzenia, prosząc o zachowanie anonimowości, jak większość naszych rozmówców.
Besztanie trwa kilka minut. Na koniec kapitan krzyczy do podporucznika: "A teraz pompuj młody". Podporucznik kładzie się na ziemi i robi pompki. Patrzą na to szeregowi — podwładni młodego oficera.
— Wszyscy mieli ubaw po pachy, ale autorytet tego oficera legł w gruzach — mówi z rozgoryczeniem nasz rozmówca.