Będziemy walczyć na plażach, na polach, na ulicach, będziemy walczyć na wzgórzach; nigdy się nie poddamy! – grzmiał podczas przemówienia w Izbie Gmin w czerwcu 1940 roku ówczesny premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill, mówiąc o wojnie z Niemcami. Frontów było zresztą znacznie więcej. Ważnym odcinkiem był oddział fałszerzy pracujących dla Kierownictwa Operacji Specjalnych (SOE). Jednym z jego kluczowych ogniw był Polak Jerzy Maciejewski.
Jakkolwiek wojna hybrydowa kojarzy się obecnie głównie w agresywnymi działaniami Rosji, podwaliny pod współczesną taktykę tego typu kładli alianci podczas II wojny światowej. Rozległe siatki szpiegowskie czy amerykańska Armia Duchów dysponująca dmuchanymi czołgami i samolotami nie wyczerpywały ich inwencji. Jednym z najciekawszych i najtajniejszych projektów był brytyjski oddział fałszerzy.
Podpalić Europę!
Podlegał on Kierownictwu Operacji Specjalnych, organizacji utworzonej na rozkaz Churchilla, która wkrótce otrzymała nieoficjalną nazwę Ministerstwo Niedżentelmeńskiej Wojny. Była tak tajna, że nawet jej siedziba na londyńskiej Baker Street oficjalnie mieściła przedsiębiorstwo handlowe Union Trading Company. Do głównych zadań należało koordynowanie dywersji wymierzonej w Niemców i wspomaganie ruchu oporu. Jak to zgrabnie ujął premier, miała „podpalić Europę”.