Druga faza rosyjskiej operacji w Donbasie grzęźnie, a niewielkie zyski terytorialne są okupione olbrzymimi stratami. Przemówienie Putina w Dniu Zwycięstwa brzmiało jak usprawiedliwienie, dlaczego on w ogóle tę Ukrainę zaatakował.
Paweł Wroński: Po paradzie w Dniu Zwycięstwa w Moskwie wszyscy się zastanawiają, czego prezydent Władimir Putin nie powiedział. Spekulowano, że ogłosi zakończenie wojny albo że formalnie wypowie ją Ukrainie, że zapowie przyłączenie nowych terytoriów albo mobilizację. Nic z tego nie było. Samolotów rosyjskich też nie, ponoć ze względu na pogodę.
Gen. Mieczysław Cieniuch, b. szef Sztabu Generalnego WP i b. ambasador w Turcji: Rzeczywiście, ludzie, którzy się zajmują rosyjską polityką, spodziewali się ważnych deklaracji. Świat nabrał powietrza i po przemówieniu Putina wypuścił je z poczuciem niedosytu. Nie padło nic istotnego. Tylko czy Putin mógł powiedzieć cokolwiek innego? Miał się czym pochwalić? Druga faza operacji w Donbasie grzęźnie, a niewielkie zyski terytorialne są okupione olbrzymimi stratami. Opowiedział więc po raz kolejny historię o Rosji, która walczy z nazistami. Jego pozdrowienia dla narodu ukraińskiego zabrzmiały w tym momencie groteskowo.