Ukraina pilnie prosi o dostawy nowoczesnych czołgów, aby jej wojsko mogło wykorzystać swoje zdobycze na północnym wschodzie kraju i zająć dodatkowe terytoria, ale Zachód się ociąga. Były dowódca sił amerykańskich w Europie gen. Ben Hodges przyznaje, że czołgi Abrams byłyby bardzo przydatne na froncie, ale z ich dostawą wiąże się długotrwałe szkolenie, skomplikowany serwis oraz tysiące litrów paliwa dziennie.
Czołgi znalazły się na szczycie listy życzeń Kijowa, ponieważ Ukraina powiększa swoje zdobycze we wschodnim regionie Donbasu po szokującym załamaniu Rosjan na początku września. Prośba Kijowa nabrała pilności po ogłoszeniu przez Władimira Putina mobilizacji 300 tys. dodatkowych żołnierzy do walki w Ukrainie, co oznacza znaczną eskalację kampanii.
Nowoczesne amerykańskie czołgi M-1 Abrams i niemieckie czołgi Leopard dodałyby siły, która mogłaby pomóc wojskom ukraińskim w zdobyciu i utrzymaniu większego obszaru niż przy użyciu starych czołgów z czasów sowieckich, które są obecnie używane, mówią eksperci i ukraińscy doradcy.