- O mianowaniu mnie dowódcą mającej powstać armii dowiedziałem się 4 sierpnia 1941. Była to wiadomość nieoficjalna, gdyż zakomunikowało mi ją dwóch dostojników sowieckich: Beria, ówczesny wszechwładny szef NKWD, oraz jego zastępca Wsiewołod Mierkułow - wspominał generał Władysław Anders.
- Rozmowa z Berią miała miejsce na Łubiance. Tam trzymano ludzi z punktu widzenia Politbiura szczególnie ważnych lub niebezpiecznych. Na Łubiance byłem dwa razy, z przerwą na pobyt w więzieniu na Butyrkach. Tam, podobnie jak we Lwowie, poddawano mnie torturom fizycznym i psychicznym - mówił gen. Anders przed mikrofonem Radia Wolna Europa.
Uderzenie Hitlera na swojego dotychczasowego sojusznika, ZSRR, spowodowało radykalną zmianę w sytuacji Polaków w Związku Sowieckim. Deportowani w kolejnych akcjach przesiedleńczych z terenów II RP zajętych przez Armię Czerwoną, osadzani w łagrach i sowieckich więzieniach, przeżywali dotąd gehennę. Teraz Moskwa potrzebowała każdej pomocy w walce z III Rzeszą. Dotyczyło to przede wszystkim Wielkiej Brytanii i wspierających ją Stanów Zjednoczonych, ale wymagało także uregulowania stosunków z Polakami.