W trakcie zamkniętego spotkania parlamentarzystów PiS Jarosław Kaczyński postawił sprawę ponownego wyboru Adama Glapińskiego na ostrzu noża – wynika z informacji Onetu. Tymczasem ku zdumieniu słuchających prezes NBP z własnej woli przypomniał m.in. o astronomicznych zarobkach swoich asystentek, co kilka lat temu ujawniły media.
To był jeden z najbardziej zaskakujących wątków, jakie pojawiły się wokół wczorajszego wyjazdowego zebrania klubu parlamentarnego PiS. Wyjazdowe było ono zresztą tylko z nazwy, bo w rzeczywistości odbyło się w siedzibie partii przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. W pewnym momencie pod budynek podjechał Adam Glapiński, prezes NBP, który walczy o drugą kadencję. Głosowanie ma się odbyć jeszcze dziś.
Szef banku centralnego zgodnie z konstytucją jest niezależny, jednak sam Glapiński od początku swoich rządów w NBP niespecjalnie tej niezależności strzegł. Z tego punktu widzenia jego wizyta w siedzibie partii rządzącej aż tak dziwna nie była. Zwłaszcza że jest on starym druhem Jarosława Kaczyńskiego jeszcze z czasów Porozumienia Centrum – pierwszej partii prezesa PiS.