Do wojska drugi raz już by nie wstąpił. Uważa, że polska armia jest teraz "dla byle kogo i stała się byle czym", a jej "jakość" szybko zweryfikowałaby wojna. - Ta już na początku mocno zredukowałaby liczbę naszych żołnierzy. Mam na myśli dziesiątki tysięcy ofiar - mówi w tokfm.pl Przemysław Wójtowicz, emerytowany snajper.
"Strzelałem, by zabić". Snajper: To była konieczność
Służył w armii 21 lat, ale teraz nie ma o niej dobrego zdania. Mówi, że wojsko jest dla byle kogo i stało się byle czym. - Dziś ludzie przychodzą do armii po pieniądze. To zajęcie dla ubogiej młodzieży, którą wysyła się na misje zarobkowe - stwierdza Przemysław Wójtowicz, były snajper, a teraz wiceprezes Fundacji Stratpoints.
Taką misją - zdaniem mojego rozmówcy - jest pilnowanie polsko-białoruskiej granicy, gdzie służby Aleksandra Łukaszenki prowadzą operację "Śluza", masowo przepychając migrantów do naszego kraju. - Choć trwa to od jesieni 2021 roku, nadal nie ma określonych zasad, według których polscy żołnierze służą na granicy. Nie wiadomo, kiedy mogą używać broni, co jest skandalem.