Fala zakażeń grypą wymusza wprowadzenie ostrzejszych wymogów sanitarnych. Skąd ta niechęć do noszenia maseczek i mycia rąk? Niezwykła jest w naszym społeczeństwie alergia na wszelkie metody zabezpieczeń ograniczające rozprzestrzenianie drobnoustrojów.
Media w ostatnich dniach szczególnie intensywnie informują o wzroście sezonowych zakażeń. Nie covidu, lecz grypy, krztuśca oraz RSV. To, że na przełomie stycznia i lutego jesteśmy w szczycie takich infekcji (a krztusiec przeżywa swój renesans z uwagi na tzw. epidemię wyrównawczą), nie powinno nikogo dziwić, zwłaszcza z uwagi na wciąż żywe wspomnienia sprzed trzech i czterech lat, kiedy z powodu lawiny zachorowań wywołanych koronawirusami SARS-CoV-2 zamykano szpitale.
Mimo to informacje o tym, że nawet największym placówkom medycznym grozi obecnie paraliż z powodu fali grypy (wśród pacjentów i personelu), budzą lęk albo zdumienie.