5 września siły specjalne zdobyły pałac prezydencki w Konakry, aresztowały prezydenta Alphę Condégo i przejęły władzę w Gwinei. Sam przewrót nie był szczególnym zaskoczeniem – od wielu miesięcy sytuacja w kraju ulegała pogorszeniu. Naruszenia praw człowieka, problemy gospodarcze i autorytarne zapędy głowy państwa doprowadziły państwo na skraj przepaści. Potrzebny był tylko ambitny człowiek gotowy rzucić wyzwanie systemowi i gotowy podjąć zdecydowanie działania. Taką osobą okazał się pułkownik Mamady Doumbouya.
Przejmując władzę w wieku czterdziestu jeden lat, stał się jednym z najmłodszych afrykańskich przywódców. Młodszy jest jedynie rządzący w Mali pułkownik Assimi Goïta. Doumbouya obiecał przywrócenie władzy w ręce Gwinejczyków i uzdrowienie skostniałego systemu. Niewiele wiadomo o jego poglądach, dobrze znana jest wyłącznie jego imponująca kariera wojskowa.
Do tej pory pułkownik Doumbouya nie brał aktywnego udziału w krajowym życiu politycznym. Pozostawał w cieniu wydarzeń i budował swoją pozycję wśród oficerów. Szybko zdobywał ogromną popularność dzięki profesjonalizmowi i ogromnemu doświadczeniu, ale unikał wystąpień publicznych. Ostatni raz przed zamachem stanu uchwycony został przez fotografów trzy lata temu podczas obchodów sześćdziesiątej rocznicy uzyskania przez Gwineę niepodległości. Już wówczas zwracał na siebie uwagę – wysoki żołnierz w okularach przeciwsłonecznych i czerwonym berecie w otoczeniu zamaskowanych członków sił specjalnych wywierał ogromne wrażenie na obserwatorach. Uosabiał nowe pokolenie oficerów gotowych do działań w imię wprowadzenia reform.