Choć polityczna pozycja Mateusza Morawieckiego na skutek wewnątrzpartyjnych intryg zaczyna się chwiać, jego ludzie w spółkach Skarbu Państwa wciąż trzymają się mocno. Przykładem grupa "harcerzy" — czyli dawnych kolegów z harcerstwa — którzy po roku 2015 szturmem ruszyli do zarządów i rad nadzorczych państwowych firm, by stamtąd wspierać swojego patrona.
Niezadowolenie pisowskich "starych" z faktu, iż na czele rządu Zjednoczonej Prawicy stoi człowiek, który przez długie lata pozostawania w opozycji zarabiał ogromne pieniądze w banku i współpracował z Tuskiem, nigdy nie było wielką polityczną tajemnicą. Gdy jednak w połowie lipca Onet opisał tajne spotkania, podczas których formalni zastępcy szefa rządu: Jacek Sasin, Mariusz Błaszczak i Henryk Kowalczyk, marszałek Sejmu Elżbieta Witek oraz była premier Beata Szydło, mieli przeciwko premierowi spiskować, to, co dotychczas pozostawało w sferze kuluarowych plotek, nieświadomie potwierdził sam Jarosław Kaczyński.