Genialnie spostrzegawczy Stefan Kisielewski, patrząc na codzienność PRL i bohaterskie zmagania władz z rzeczywistością lubił powtarzać, że: "w socjalizmie ofiarnie pokonujemy trudności, których nie ma w żadnym innym ustroju".
Za ten stan rzeczy w dużej mierze odpowiadało nie tylko ograniczenie swobód obywateli, ich praw do własności prywatnej oraz walka z wolnym rynkiem, gdy tylko wychylał głowę z czarnorynkowego podziemia. Równie istotna okazywała się sama filozofia administrowania państwem. Jako, że było ono totalne, to prawdziwa władza znajdowała się na samym jego szczycie. Skoro zaś się tak działo, to ów "szczyt" musiał decydować o wszystkimi i za wszystkich.
Zdzisław Rurarz, gdy został doradcą Edwarda Gierka, zapamiętał symboliczną scenę. Pewnego dnia jesienią 1972 r. Rurarz przysłuchiwał się telefonicznej rozmowie najważniejszej osoby w PRL z I sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Poznaniu, Jerzym Zasadą. Ów złożył meldunek o zebraniu z pól plonów lepszych niż w poprzednich latach. To gratuluję, gratuluję! – krzyknął do słuchawki Gierek. A teraz siej, nie czekaj na nic, tylko siej! – wykrzyczał jeszcze głośniej. Tak jest, Towarzyszu Sekretarzu! Zaraz się za to biorę! – odkrzyknął Zasada.