Raz jeden pozwoliłam sobie odwołać się do jego podarunku, medalika z głową Chrystusa. Ta twarz przywodziła mi bowiem na pamięć inną, tę Ubiczowanego z Piwnicy Piłatowej w Kalwarii Zebrzydowskiej, w którą wpatrywałam się uczestnicząc wraz z mamą w Pasji Wielkiego Tygodnia. Miałam świadomość, że moje listy, samoograniczające się, lękliwe, nie mogą mu się podobać. A przecież czytał je. I na ten odpowiedział specjalnie. W krótkim dwuzdaniowym grypsie: „Ten ubiczowany z piwnicy Piłatowej i Ten z medalika, mówią jedno: „Bądź wola Twoja. I ty to mów, ilekroć nań spojrzysz.”. Ten gryps był ostatni.
Essenfarerzy zdejmowali kotły. Władek nie mrugnął na mnie, jak zwykle, gdy miał przesyłkę, ani pokręcił przecząco głową, gdy jej nie miał. Unikał mojego wzroku, wreszcie, tuż przed końcem rozładowywania znalazł sposobność, by się znaleźć w pobliżu. „Lisowski aresztowany. Jest w bunkrze. Zniszcz listy, jeśli je masz”. „Lisowski?” Nie rozumiałam związku ze mną. „Tak, Lisowski. Tadek. Gdy znajdą jego grypsy, gestapo wydusi z ciebie, kto je przekazywał. Tu chodzi i o moją skórę, rozumiesz?” Ból. Kociołek, jakoś źle postawiony, upadł mi na nogę.Tej nocy Marta, moja lagrowa siostra, spaliła listy w palenisku kuchennego kotła”.
Kapitan Tadeusz Paulone został aresztowany. W jaki sposób gestapo poznało właściwe nazwisko „Lisowskiego”, nie jest wyjaśnione Jedni twierdzą, że był to przypadek – jakiś więzień, pochodzący z okolic Limanowej, poznał go i w okrzyku powitalnym zawołał: „Paulone! Co ty tu robisz?” Usłyszał to jeden z SS-manów i wiadomość przekazał gestapo, które aresztowało Tadeusza, od wielu miesięcy poszukiwanego.