Teraźniejszość rządów Zjednoczonej Prawicy skazuje polski konserwatyzm na przejście do historii.
Ministerstwo Edukacji zafundowało uczniom szkół średnich nowych przedmiot: historia i teraźniejszość, po czym ubarwiło go karykaturą podręcznika o tym samym tytule. Zabawa z tą książką już jest przednia, a zapowiada się, że gdy w szkołach zabrzmi pierwszy dzwonek, będzie jeszcze weselej. Trzeba więc korzystać i się pośmiać, nim stopniowo nadejdzie wielka przemiana społeczna. Zjednoczona Prawica uczciwie pracowała na nią dwie sejmowe kadencje. Zaś autorski esej prof. Wojciecha Roszkowskiego, omyłkowo nazywany podręcznikiem, tylko ją przyspieszy.
Wersja konserwatyzmu dla elit
Zacznijmy od tego, że jeszcze kilka lat temu Polacy uchodzili za jedną z najbardziej konserwatywnych nacji w Europie. Na dowód tego przytaczano liczne badania socjologiczne i sondaże, porównujące poglądy mieszkańców III RP z zapatrywaniami obywateli innych krajów. Odnosiły się one do takich kwestii jak przywiązanie do religii i tradycyjnego modelu rodziny, a także aborcji, antykoncepcji, małżeństw jednopłciowych, etc. Jeszcze w 2015 r. wynikało, że statystyczny Polak jest dużo bardziej zachowawczy niż mieszkaniec Europy zachodniej.