Sto lat temu wybuchło III powstanie śląskie, którym dowodził Wojciech Korfanty. Przyszło mu walczyć ze studentami własnej uczelni, dawnej Königliche Universität zu Breslau.
"To jest ul. Powstańców Śląskich" – powiedział jeden z moich znajomych do niemieckich przyjaciół, których oprowadzał po Wrocławiu. "Ale waszych czy naszych?" – zapytali żartem.
Na wielu archiwalnych fotografiach trudno ich na pierwszy rzut oka rozróżnić. I "nasi", i "wasi" nie nosili mundurów.
"Żadnego »stylu« w ubraniu. Jak kto stał, tak poszedł. Marynarki, kurty, nawet surduty. Niezgrabne melony, słomiane »windhorsty« i czarne, miękkie, ale wydęte sztywno i wsadzone bez fantazji na głowy kapelusze. Spodnie w butach, karabiny na ramionach, naboje w kieszeniach, czasem jakiś pas i przyczepione do niego granaty. Idą prawie ponuro. Mocni, zawzięci, jakby nieśli śmierć…" – pisał reporter "Kuriera Warszawskiego", oglądając oddziały powstańców w Szopienicach.