Andrzej Duda, obejmując stanowisko prezydenta, nie znał wojska. Podczas dwóch kadencji nudziły go detale systemu dowodzenia, modernizacji czy kierunki reform armii. Zachwycały jednak pokazy, parady i defilady. Lubił jeździć na poligony i siedzieć z żołnierzami przy grochówce. Jako zwierzchnik Sił Zbrojnych toczył otwartą wojnę z Antonim Macierewiczem, a z Mariuszem Błaszczakiem łączyła go szorstka przyjaźń. Paradoksalnie najlepiej dogadywał się z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, choć obaj pochodzili z przeciwnych obozów politycznych. Przez wojsko zostanie zapamiętany, jako prezydent, który mimo obietnic nie dokończył reformy systemu dowodzenia.
Andrzej Duda, obejmując urząd prezydenta 6 sierpnia 2015 r., został też zwierzchnikiem Sił Zbrojnych. W sprawy armii nie zamierzał jednak wchodzić zbyt głęboko. To zadanie scedował na Pawła Solocha, szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego [BBN] i gen. Jarosława Kraszewskiego, dyrektora departamentu zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi. Duda w czasie trwania pierwszej kadencji miał zresztą do nich ogromne zaufanie. Tych dwóch ludzi w imieniu prezydenta przypilnowało spraw wojska.
Wojna z Macierewiczem